piątek, 6 listopada 2015

SZCZEPIENIE - AAAAAAAAAAAAAAAAA!

Przez ostatnie kilka dni korzystaliśmy ze złotej polskiej jesieni i odbywaliśmy codzienne dłuuugie spacery po lasach wschodnich rubieży stolicy. Raz sami z pieskim a raz w towarzystwie znajomych mam - normalnie leśny karawaning :)




Miałem też troszkę problemów z Natką bo złapała jakiegoś gluta małego, przez którego gorzej i krócej spała w dzień, więc mniej miałem czasu na odpoczynek przy innych zajęciach domowych. 
A jak nie spała to była strasznie marudna przez ten katar i niewyspanie. Błędne koło...Całe szczęście Amelka w zasadzie zdrowa i nie sprawiała problemów.

No a dziś, już zaraz, stresująca sytuacja nas czeka - szczepienie. Mnie to mogą kłuć ile wlezie ale jak widzę jak wbijają igły w dziecko (nie tylko moje) to jakoś mi się słabo robi. Kiedyś jak Amelce pobierali krew to nie wytrzymałem i uciekłem (wzorowy tatuś, nie ma co :)). I stwierdziłem, że nigdy więcej...i aż do dziś mi się udawało. Ale nic...że tak nawiążę do Pani Prezes-PrawiePremierChoćNigdyNicNiewiadomo...DAMYRADĘ! (I trzy hasztagi ###)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz